że ty jesteś jedyna na świecie, dla której mam tyle przyjaźni, aby mówić tak otwarcie, jak to czynię w tym liście.
Do widzenia, mój aniołku; idź za mojemi radami i doniesiesz mi, czy czujesz się z tem dobrze.
P. S. Poczekaj jeszcze, zapomniałam... jedno słówko. Staraj się popracować nieco nad stylem. Piszesz ciągle jeszcze zupełnie jak dziecko. Wiem, skąd to pochodzi: stąd, że mówisz wszystko co myślisz, a nic z tego, czego nie myślisz. To może tak ujść między nami dwiema, ponieważ nie mamy nic ukrytego dla siebie; ale z innemi! zwłaszcza w oczach twego kochanka uchodziłabyś za głupią gąskę. Rozumiesz przecie, że kiedy piszesz do kogoś, to dla niego, a nie dla siebie: powinnaś zatem starać się mówić nie tyle to, co myślisz, ale to, co mu sprawi większą przyjemność.
Do widzenia, moje serduszko: ściskam cię, zamiast cię łajać, w nadziei, że na przyszłość będziesz rozsądniejsza.
Markiza de Merteuil do Wicehrabiego de Valmont.
Brawo, wicehrabio, za to coś zdziałał, wart jesteś doprawdy, aby cię pokochać! Zresztą, po pierwszym z twoich dwóch listów można się było spodziewać drugiego: to też nie zdziwił mnie ani trochę; podczas gdy ty, dumny z przyszłych zwycięstw, domagałeś się już za nie nagrody, i pytałeś się mnie, czy jestem gotowa, ja wiedziałam dobrze, że nie ma powodu tak bardzo znów się spieszyć. Daję ci słowo: czytając piękny opis tej tkliwej sceny, którą uczułeś się tak żywo wzruszony, widząc twoją wstrzemięźliwość, godną pięknych czasów naszego Rycerstwa, powiedziałam sobie po dwadzieścia razy: Oto sprawa chybiona!