tej szczególnej manii, która, przypuszczam, nie jest bez związku z twoją osobą. Doniosę ci wszystko, czego się dowiem. Żegnam cię, ponieważ nie mogę już ruszać palcami: a przytem gdyby Adelajda wiedziała, że pisałam, łajałaby mnie cały wieczór. Do widzenia, droga ślicznotko.
Wicehrabia de Valmont do ojca Anzelma,
Nie mam wprawdzie zaszczytu być znanym Wielebnemu Ojcu, jednakże wiem, jak zupełne zaufanie pokłada w nim pani prezydentowa de Tourvel, i wiem zwłaszcza, jak bardzo to zaufanie godnie jest umieszczone. Sądzę więc, iż mogę bez niedyskrecyi zwrócić się do pana, aby uzyskać od niego przysługę nader ważną, naprawdę godną jego świętego urzędu, w sprawie, w której pani de Tourvel zainteresowana jest niemniej odemnie.
Posiadam w rękach ważne papiery, które jej dotyczą. Papiery te nie mogą być powierzone nikomu i nie powinienem, ani też nie chcę złożyć ich w inne ręce jak tylko jej własne. Nie mam innego sposobu uwiadomienia o tem pani de Tourvel: przyczyny, może wiadome Ojcu od niej samej, ale których nie sądzę, iżbym miał prawo mu wyjawiać, skłoniły ją do uchylenia się od wszelkiej ze mną korespondencyi. Dzisiaj, wyznaję, nie potrafiłbym zganić tego jej postanowienia, zważywszy, iż pani de Tourvel nie mogła przewidzieć wypadków, których i ja sam nie przewidywałem: możebne były bowiem jedynie dla siły więcej niż ludzkiej.
Proszę zatem Wielebnego Ojca, aby zechciał powiadomić