swych licznych przygód! Cofnęłam się, jak możesz pani sobie wyobrazić, i to już było aż nadto, aby pogrążyć moje serce; ale czy zdoła pani uwierzyć, iż ta dziewczyna, widocznie poinformowana w tej chwili przez Valmonta, nie opuściła ani na chwilę okna powozu, ani nie przestała mi się przyglądać i to wśród wybuchów śmiechu, zwracających powszechną uwagę!
Odrętwiała i nieprzytomna niemal, kazałam się mimo to zawieść w gościnę w której czekano mnie na wieczerzę; ale niepodobna mi było tam pozostać; czułam się blizka omdlenia i nie umiałam powstrzymać łez cisnących mi się do oczu.
Znalazłszy się u siebie, napisałam do pana de Valmont i posłałam list natychmiast; nie było go w domu. Pragnąc za jakąbądź cenę wyjść z tego stanu, równającego się śmierci, wysłałam na nowo służącego z rozkazem czekania. Przed północą zjawił się, oznajmiając, iż woźnica, który wreszcie powrócił, powiedział mu, że jego pan nie będzie nocował w domu. Sądziłam, iż nie pozostaje mi nic do zrobienia, jak tylko zażądać dziś rano zwrotu moich listów i prosić p. de Valmont, aby więcej nie pojawiał się u mnie. Jakoż wydałam istotnie rozkazy w tej mierze; jestem pewna zresztą, iż były one zbyteczne. Jest już blizko południa; jeszcze się nie pokazał i nie otrzymałam ani słowa wiadomości.
A teraz, droga przyjaciółko, nie dodaję już ani słowa: oto wiesz o wszystkiem, i znasz moje serce. Moją jedyną nadzieją jest, iż niedługo już będę nadużywać twej łaskawej przyjaźni.
Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/375
Ta strona została uwierzytelniona.
Paryż, 15 listopada 17**.