Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.

pani o mnie! Och, z pewnością zawiniłem, i to tak, że nie przebaczę tego sobie w życiu, chociażbyś ty nawet okazała mi całą pobłażliwość. Ale te winy, które ty mi wyrzucasz, jakże daleko były od mojej duszy! Kto, ja! ciebie upokarzać! ciebie poniżać! ja, który cię poważam tyle, ile cię kocham; który poznałem co to duma dopiero od chwili w której mnie ty uznałaś godnym siebie! Pozory cię uwiodły; wyznaję, iż mogły świadczyć na mą niekorzyść: ale czyż serce twoje nie stanęło przeciw nim w mej obronie? Czyż nie zbuntowało się na samą myśl, że mógłbym się go stać niegodnym? I ty, mimo wszystko, uwierzyłaś w to? Nie tylko przypuszczałaś, iż jestem zdolny dopuścić się takiego ohydnego szaleństwa, ale nie wahałaś się nawet szukać jego przyczyn w dobroci twojej dla mnie! Ach! jeżeli miłość twoja tak cię poniża we własnych oczach, i ja chyba muszę być w twem mniemaniu czemś bardzo nikczemnem?
Dławiony tą bolesną myślą, tracę czas na daremne żale, zamiast usprawiedliwić się coprędzej. Ach, inny wzgląd wstrzymuje mnie jeszcze! Trzebaż mi zatem będzie przypominać sobie uczynki, które pragnąłbym unicestwić; ściągać twą uwagę i moją własną na chwilę zapomnienia, którą chciałbym okupić resztą mojego życia, i której pamięć zostanie na zawsze przedmiotem mego upokorzenia i rozpaczy? Ach! jeżeli, oskarżając się przed tobą, muszę obudzić gniew twój, pani, nie będzie ci trzeba przynajmniej daleko szukać pomsty; wystarczy ci wydać mnie na łup mej zgryzoty.
Z tem wszystkiem, któżby uwierzył? Pierwszą przyczyną tego wypadku stał się ów wszechpotężny czar, jakiego doznaję w twojem pobliżu. On to kazał mi zapomnieć zbyt długo o pewnej sprawie ważnej i niecierpiącej zwłoki. Rozstałem się z tobą za późno, i nie zastałem już osoby, której szukałem. Spodziewałem się złapać ją jeszcze w Operze, ale i to napróżno. Otóż spotkałem tam Emilię, którą znałem niegdyś, w czasie, w którym nie znałem jeszcze, pani, ani ciebie, ani miłości. Nie miała