wskrzesić je na nowo, niż zniweczyć na zawsze. Cóż powiem ci wreszcie? straciłem wszystko i straciłem z własnej winy; ale mogę wszystko odzyskać z łaski twojej wspaniałomyślności. Twoją jest rzeczą rozstrzygać obecnie. Dodam jeszcze jedno słowo. Wczoraj jeszcze przysięgałaś mi, że mogę być pewnym mego szczęścia póty, póki będzie ono zależało od ciebie! Och, pani, czyli zechcesz mnie wydać dzisiaj na pastwę wieczystej rozpaczy?
Wicehrabia de Valmont do Markizy de Merteuil.
Obstaję przy swojem, piękna przyjaciółko: nie, ja nie jestem zakochany; to zaś nie moja wina, jeżeli okoliczności zmuszają mnie do odgrywania tej roli. Zgódź się jedynie i powracaj; przekonasz się wkrótce własnemi oczami, jak bardzo mówię prawdę. Złożyłem dowody tego wczoraj, a wypadki dnia dzisiejszego nie mogą ich unicestwić.
Byłem tedy wczoraj u mojej świętoszki; nie miałem zresztą na ten dzień żadnych innych widoków, ponieważ mała Volanges, mimo swojego stanu, miała spędzić całą noc na baliku młodzieży u pani de V... W braku innego zatrudnienia, zbudziła się zrazu we mnie ochota przeciągnięcia tego wieczoru; ale zaledwie mi to przyrzeczono, nawet kosztem małego poświęcenia, kiedy nagle zaczęła mnie prześladować myśl o tej rzekomej miłości, której ty tak uparcie chcesz się dopatrywać w mojem postępowaniu. Otóż owładnęło mną jedno tylko pragnienie: to jest, aby, za jednym zamachem, upewnić siebie samego, a przekonać ciebie, że jest to z twojej strony, markizo, najczystsza w świecie potwarz.
Chwyciłem się tedy gwałtownego środka: pod dość błahym pozorem opuściłem nagle moją piękność mocno zdziwioną,