Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/400

Ta strona została uwierzytelniona.

Córka moja, która na szczęście ma się już prawie dobrze, załącza dla pani wyrazy uszanowania.

Paryż, 29 listopada 17**.



LIST CXLVIII.

Kawaler Danceny do Markizy de Merteuil.


O ty jedyna! ty ubóstwiana! ty, która pierwsza dałaś mi poznać szczęście! która upoiłaś mnie niem do niepamięci! Czuła przyjaciółko, kochanko tkliwa, czemuż wspomnienie twej boleści musi zamącać ten czar, jakiego doznaję? Ach, pani, uspokój się, przyjaźń błaga cię o to. O moja przyjaciółko! bądź szczęśliwa, oto prośba miłości.
I cóż ty możesz sobie wyrzucać? Wierzaj mi, skrupuły prowadzą cię zbyt daleko. Twoja zgryzota, twoje żale do mnie, zarówno są bezpodstawne; czuję w sercu, że jedynym naszym uwodzicielem była miłość. Nie lękaj się więc dłużej oddać się uczuciu, jakie budzisz, pozwól się ogarnąć ogniom zrodzonym przez ciebie! Jakto, czyż dlatego, iż poznały całą prawdę zbyt późno, nasze serca miałyby przez to być mniej czyste? przenigdy! Przeciwnie, jedynie sztuka uwodzenia, działając zawsze z rozmysłem, zdolna jest opanować swoje postępy i środki, i przewidywać z góry bieg wydarzeń. Ale miłość prawdziwa nie pozwala namyślać się i obliczać: najsilniej działa wówczas, kiedy zjawia się bez naszej świadomości: w cieniu milczenia oplata nas więzami, których zarówno jest nam niepodobna się ustrzec, jak je zerwać.
Tak i wczoraj jeszcze, mimo żywego wzruszenia, jakie sprawiała mi myśl o twoim powrocie, mimo radości, jakiej doznałem widząc ciebie, mniemałem, mimo to, iż woła mnie i prowadzi jedynie spokojna przyjaźń: lub raczej, całkowicie oddany