zbiorze umieszczone wzięte są z ust ludu. Upowszechniły się ony między ślachtą, przeszły w całą massę narodu, słowem stały się prawdziwie narodową poezyą. Umieściłem ich dla tego dość znaczną liczbę; wiele z nich jest bardzo małéj, albo żadnéj wartości; daje wszakże poznać ducha narodowéj poezyi, a z tego powodu na umieszczenie zasługuje. We wielu krakowiakach zawiérają się praktyczne zasady, którychby się najdojrzalszy filozof nie miał przyczyny powstydzić. Że gdzie niegdzie rubaszność za daleko jest posunięta, przypuszczamy to, o czém już wyżéj mówiliśmy. Największa część krakowiaków jest liryczna; znajdujemy wszakże i takie, w których dzialanie rozmową między osobami jest rozwinięte, które więc jakoby zaród poezyi dramatycznéj uważać należy. Są i opisowe, napomykające tok, w jakimby się kiedyś polska epopeja ułożyć dała. O Kołomyjkach powiedzieliśmy wyżéj, że nas zastanawiają głębokością porównań i trafnością doboru obrazów. Weźmy naprzykład tylko jednę:
Oj tuda sia łozy chylat’, kuda im pochyło;
tuda oczy wyhladujut, kuda serciu myło.
Jakie porównanie pochyłości drzewa i skłonności serca? lecz czyż w głębszém pojęciu nie jest prawdziwe? nie jestże i iedno i drugie oparte na konieczności od natury wskazanéj? —
Przy tańczeniu krakowiaka i kołomyjki zawsze się odpowiednie spiewają pieśni; równie przy szumce i kozaku: nie tak przy mazurze i tańcu polskim; zdarzyło mi się jednak widzieć tańczących i te tańce li przy odgłosie pieśni, dla tego niektóre pod temi rubrykami umieściłem.