Pryczyny Boże noczy,
na moji czorni oczy,
pryczyny i druhuju,
na mene mołoduju.
Kazała meni maty,
zołene żyto żaty;
a ja żyta ne żała,
w borozdoúci łeżała.
Kazała meni maty,
z chłopciamy pohulała:
pohulaj sobi doniu,
ja tobi ne boroniu!
A ja sobi hulaju
jak rybka po dunaju,
jak rybka z okońćiamy,
ja mołoda z chłopciamy.
Stojałam na kołodci,
morhałam na mołodci:
zhaju mołodci, zhaju,
czorni ja oczy maju.
Bery tia łycho z nymy,
dawno ty durysz nymy;
kobyś ty ne duryła,
dawnobyś moja buła.
Stojałam pry dunaju,
i tak sobi dumaju:
cy żyty, cy ne żyty,
cy staroho lubyty.
Staroho ne lubyty,
i tak na świti żyty?
wik wikow ne prebude,
staryj zawsze ne bude.
Cy w doma na porozi
cy w dałekij dorozi,
sawsze sobi dumaju,
szo tia wirne kochaju.