papież-dekadent, upatrujący jedyny sens i cel życia w wygodnym, estetycznym sybarytyźmie...
stało się dewizą papieża, a ulubiony błazen nadworny, fra Mariano, dodawał później:
Filozofja odumierającej epoki wcieliła się w horacjuszowskie „carpe diem“, a ludzie zaczęli przemieniać życie na nieustanny karnawał. Nic to, że polityka zniewieściałego Medyceusza, rządy kamarylli florenckiej, symonje, zepsucie hierarchji i marnotrawstwa pchały papiestwo ku przepaści, nic to, że na dalekiej północy rozlegał się stuk luterskiego młotka, a z mroku przyszłości wyłaniał się straszny dramat, tragedja ostatniego Medyceusza na zamku Św. Anioła — Rzym szalał, a festyny, uczty, bankiety i polowania szły jednym ciągiem, biorąc przykład z papieskiego, ześwieczczonego dworu. „Złoty wiek“ Leona okazał się przej-
- ↑ Żyjmy ojcze święty, ponieważ wszystko inne jest fraszką!