nauk, ale wystawił jako człeka biegłego w obyczajach ludzkich! Przeczże i ja się staram malować charaktery, z oną żywością, z jaką przedziwny Tycjan swoje obrazy maluje. A jako zacni malarze nawet abrys pięknych postaci wysoko cenić umieją, takoż i ja drukuję swoje dzieła takiemi, jakiemi są i nie troszczę się o słów polerowanie. Albowiem trudność w rysunku leży i chociażby barwy były najpiękniejsze, bańki mydlane zawżdy bańkami tylko pozostaną! Rzecz się ma w tem, aby szybko pracować i tworzyć samoistnie. Wszystko, o czem się mówi poza tem, to jeno czcze, a puste gadulstwo. Oto moje psalmy i historja Pana Jezusa, moje komedje, moje rozmowy, oto moje księgi budujące i krotochwilne, zależnie od przedmiotu, a każde z tych dzieł w jeden dzień stworzyłem prawie!
A zaś, abyście pojęli, co to jest natchnienie, pozwalałem wam słyszeć o szale oręża i o cierpieniu miłości[1]. Teraz jednak zaniechałem sławienia onych przedmiotów, aby opiewać czyny wzniosłego Karola, który wywyższa imię człowieka, sam się człowiekiem zowiąc, a poniża imię bogów, nie zezwalając, aby go bogiem nazywano. A jeśli dla fantazji mój styl ożywiającej na cześć nie zasługuję, to zasługuję wszakoż na troszkę sławy, jako że
- ↑ Mowa tu o heroicznym poemacie „Marfissa“. Poemat ten, wzorowany na „Orlandzie Szalonym“ Ariosta, miał wysławiać ród Gonzagów.