Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/56

Ta strona została przepisana.

PIPPA: A co będzie, jeśli się zarumienię?
NANNA: W to mi graj: Barwiczka, którą wstyd policzki młodej dziewczyny maluje, serce mężczyzny na wosk topi.
PIPPA: To znakomicie!
NANNA: Po załatwieniu wszystkich dwornych ceregieli, ów pan posadzi cię obok siebie, a i mnie rzuci parę grzecznych słówek.
Utkwię wzrok w twojej twarzy, udając, że mnie twoja uroda całkiem oślepiła. W ten sposób zwrócę na ciebie uwagę całego zgromadzenia.
A wtedy i on rychło powie: „Madonna! Wasza matka ma rację, że was ubóstwia, albowiem inne niewiasty rodzą dzieci, zaś ona anioła zrodziła! A jeśli wypowiedziawszy te słowa, pochyli się ku tobie, aby twe oczy i usta całować, odwróć się od niego delikatnie i westchnij cichutko; gdyby ci się udało spiec w tej chwili raczka, jużbyś go miała!
PIPPA: Ach! nie!... doprawdy??
NANNA: Tak, tak moja Pippo! Westchnienie i jednoczesny rumieniec są oznakami miłości, dowodem, że zaczynasz się w nim durzyć.
Ów pan, który oczekuje od ciebie rozkoszy, zacznie sobie wyobrażać, żeś się już w nim na umór zakochała i tem łacniej w to uwierzy, gdy go będziesz ścigać stęsknionym wzrokiem!
Gawędząc z tobą bez ustanku, zaciągnie cię do kąta i w najwdzięczniejszych, najtkliwszych słowach wyzna ci swą miłość. Musisz na wszystko tra-