Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/57

Ta strona została przepisana.

fnie odpowiadać. Staraj się przytem mówić słowami, któreby nie trąciły zamtuzem.
Tymczasem przybliżą się do ciebie goście, którzy przez ten czas ze mną żartowali i śmiejąc się krotochwilnie, będą opowiadali ci różne bzdury. Ale ty nie trać zimnej krwi i czy to milczysz, czy mówisz, zachowuj się tak, aby zarówno twoja mowa, jak i milczenie były pełne powabu i godności. Nie rzucaj wokół spojrzeń chutliwych! Wzrok twój winien być wzrokiem mnicha, który spogląda na cnotliwe i czyste mniszeczki! Stęsknione spojrzenia i namiętne półsłówka zachowaj dla przyjaciela, który ugaszcza cię stołem i łożem. Śmiejąc się, nie rycz głośno kurwim sposobem, szczęki szeroko rozdziawiając, że aż do gardziela możnaby było zajrzeć. Żaden rys twojej twarzy nie powinien być śmiechem zeszpecony. I niech ci raczej ząb z ust wyleci, niż brzydkie słowo. Nie klnij na Boga, ani na żadnego świętego! Nie staraj się zaprzeczać uporczywie: „Nie macie racji Wielmożny Panie, to nie tak było!“ Nie gniewaj się na docinki i przytyki złośliwe, któremi owi panowie usiłują nas podrażnić! Albowiem taka, która codzień z kim innym wesele odbywa, powinna raczej stroić się w uprzejmość, niż w jedwabie i w każdym ruchu, w każdym geście zdradzać maniery prawdziwej księżniczki. Tylko skromność wywyższyć cię może, zaś ni aksamit, ni atłasy nie dadzą ci okrasy!
PIPPA: Zakonotuję to sobie!
NANNA: A kiedy podadzą sałatę, nie rzucaj