Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/95

Ta strona została przepisana.

na: „Ocho, dobre miałem przeczucie!“ Już ci teraz śmierdzę, już wiem, co ci dolega! Ale nie bój się, chłopów ci nie zabraknie, a ja znajdę dość dziewek za swoje pieniądze! Na tysiące tutaj gamratki liczą!“
Na ulicach i na placach rozpowiada o zdradzie, którą rzekomo mu wyrządzono. Nienawiścią płonie do wszystkich mężczyzn, chwili spokoju nie ma i ferta się, jak wrona po klepsku. Ale wszystkie te przyjemności, to jeszcze pozłacane marcepany, w porównaniu z tą okropną hańbą, jaką od nich cierpieć musimy, a której smród, aż do bram niebieskich dociera!
Przekręcają i obracają nas, tarmoszą dniem i nocą, na wszelkie możliwe sposoby! A jeśli która chciałaby się zgodzić na wszystkie te przemyślne świństwa, marnieby musiała zginąć!
Jeden chce cielęciny, drugi pieczeni!
A co ci oni nie powymyślali?! Z tyłu, nogi na szyję, à la Gianetta, na bałyku, żóraw, żółw, na dzwonnicy, poczta pośpieszna, po baraniemu i sto innych pozycji, dziwaczniejszych, niż sztuczki linoskoków. Doprawdy, można tu powiedzeć: Żegnaj świecie kochany! Wstydzę się o tem mówić! Krótko i węzłowato, na tak zwanej signorze robi się dzisiaj anatomiczne studja!
Dlatego też Pippo naucz się podobać, ale naucz się i postępować. Inaczej cienko śpiewać będziesz!
PIPPA: Zauważyliście poprzednio, że aby się stać kurtyzaną nie wystarcza zadrzeć kiecki do góry