Strona:Pilot św. Teresy.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

kły zbieg okoliczności. Jednakowoż, jeśli taki wypadek zdarzy się chłopaczkowi o sercu bardzo wrażliwem i czekającem na ideę, która właściwie nie jest niczem innem, jak tylko objawieniem, a dalej, jeśli chłopaczek, nawiedzony niem już w czwartym roku życia, odkryje w sobie powołanie, za którem iść będzie przez całe życie, to czyż to nie jest cudem?
Starodawna rodzina Bourjade'a oddana była na usługi Kościoła i ojczyzny. Na ścianach domu wisiało wiele portretów mężów prawdziwie zasłużonych, przedewszystkiem oficerów, wśród nich zaś byli pułkownicy i jenerałowie, komendanci artylerji gwardji z czasów Napoleona III. Jeden z wujów Leona Bourjade'a padł na polu bitwy pod Montebello, prowadząc do ataku pułk piechoty. A gdy Leon był małym chłopcem, jego wuj jenerał d'Amade wojował w Marokku z Maurami, stosownie do tradycyj rodzinnych wciąż trwając na pozycjach nigdy nieginących „Książąt Niezłomnych“, którzy wiedli boje z zieloną chorągwią Mahometa.
Tak tedy ów chłopaczek, igrający sobie w ciasnych uliczkach starego miasteczka, nie przypuszczał nawet, iż jest dziedzicem owych dziwnych rycerzy, w których piersiach serce