Strona:Pilot św. Teresy.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

Sam Bourjade, pominąwszy brodę, którą w wojsku francuskiem nosić wolno, na fotografji z czasów oficerskich w dobie wojny, nie wygląda zbyt ascetycznie. Blondyn z wysokiem czołem, twarz pociągła, rysy regularne i dobrotliwe. Widać w nich uduchowienie, a wielkie, czarne oczy, poczciwe i łagodne, patrzą raczej wesoło niż posępnie. Ale odrazu widać, że mundur nie jest stosownym dlań strojem i że armja nie jest jego właściwym światem. Pofałdowany, pomarszczony frencz, źle skrojony, leży na nim bez najmniejszego śladu żołnierskiego czy oficerskiego szyku. Łatwo poznać, że właścicielowi tego frencza, jakby specjalnie może do fotografji wypożyczonego, nic nie zależy ani na mundurze, ani na wojsku.
Drobny to szczegół, lecz charakterystyczny i doskonale malujący sposób myślenia Bourjade'a.


PRZEBUDZENIE SIĘ DUSZY


Jeden z starszych braci Bourjade'a był misjonarzem w Indochinach.
Drugi właśnie wyjechał do Hiszpanji, aby się tam przygotowywać do zawodu misjonarza. Spowodu złych stosunków między Kościołem a państwem było to we Francji niemożliwe.