Strona:Pilot św. Teresy.djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy wojna, przybrawszy charakter wojny iortecznej, unieruchomiła miljony ludzi w okopach, oczy wszystkich zwróciły się ku niebu, gdzie toczyły się walki napowietrzne. Wtedy Bourjade'owi przyszło na myśl, że jednak dobrze byłoby zostać pilotem i nauczyć się latać. Na dalekich wyspach Oceanji, w okolicach niedostępnych, w krajach pozbawionych dróg, aeroplan mógłby oddać misjonarzom nieocenione usługi. Niewątpliwie znudziła mu się też wojna okopowa. Przy całym pociągu do kontemplacji Bourjade był człowiekiem żądnym czynu i potrzebował ruchu. Inaczej zostałby mnichem, a nie misjonarzem.
Tedy po krótkim namyśle napisał podanie z prośbą o przeniesienie go do lotnictwa i mimo poważnych trudności pozwolenie na przeniesienie uzyskał. Zrazu chciano go wykształcić na obserwatora, potem jednak przyjęto go do szkoły w Avord w charakterze elewa-pilota.


„PILOT ŚW. TERESY”


Kurs w Avord trwał cztery miesiące, po których elew, odbywszy trzy loty próbne w trójkącie dwustu kilometrów, otrzymywał patent na pilota, poczem udawał się do szkoły akrobatyki