lotniczej w Pau. Podczas kursu w Avord Bourjade omal nie uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Opowiada o tem w „czarnym zeszyciku” św. Teresie:
„Dziś znowu uratowałaś mi życie. Aby zachować wspomnienie tego wypadku, opowiem Ci, w jaki sposób mnie ocaliłaś.
Ale przedewszystkiem wybacz mi, że w książeczce tej nie złożyłem Ci jeszcze w ofierze wspomnień ze swej karjery lotniczej. Zapragnąłem jej dla korzyści Serca Jezusowego na wyspie Gilbert, o ile Jezusowi spodobałoby się używanie w Jego służbie tych pięknych aparatów.
Dziś wieczorem wyleciałem pierwszy raz sam na swym Nieuporcie. Zamknąwszy motor na wysokości dwudziestu siedmiu metrów, zacząłem „planować”, zaniepokojony trochę terenem, gdy naraz w odległości ośmiu do dziesięciu metrów pokazał się przede mną drugi aeroplan, który zlatywał na mnie zgóry. Nie pozostawało do zrobienia nic innego, jak tylko czekać, całą nadzieję pokładając w przypadkowem, szczęśliwem wyminięciu się. I istotnie, wyminęliśmy się szczęśliwie. Ogon mego aparatu przemknął pod skrzydłem aparatu drugiego. Ale jakże mocno biło mi serce; myśl moja była pełna
Strona:Pilot św. Teresy.djvu/044
Ta strona została uwierzytelniona.