lon bardzo nisko. Podczas powrotu uwalniam go od pościgu trzech czy czterech Fokkerów. O godz. 16.20 spotykamy pięć nowych aeroplanów. Jeden z nich atakuję, ale karabin maszynowy momentalnie mi się zaciął. Po mnie atakuje jeden Spad. Widzę go pionowo nad nieprzyjacielem, już blisko. W tej chwili rozlatuje się na kawałki i spada w rejonie Saint-Fergeux. Był to aparat Garina.”
Jak krótki opis a jak plastyczny obraz walki napowietrznej!
Śmierć Garina głęboko dotknęła „Pilota św. Teresy”. Wyczerpany kilkogodzinnym bojem, pod jej wrażeniem powrócił do hangarów, lecz po krótkim odpoczynku wyleciał na poszukiwanie nowych wrogów i powrócił dopiero wieczorem. W notatce o śmierci Garina niema ani jednego sentymentalnego słowa, jest tylko proste stwierdzenie faktu, a jednak Bourjade był tak rozżalony przedwczesnym zgonem misjonarza, że zań poprostu — odwet brał na wrogu. Od owego dnia w jego notatniku pilota wciąż czyta się słowa: Atakuję, atakuję, atakuję!
W owym czasie Bourjade był już nietylko nieubłaganym niszczycielem „kiełbas”, przez których spalanie „wydrapywał oczy” nieprzyjacielskiej artylerji, ale należał do najznako-
Strona:Pilot św. Teresy.djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.