Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/010

Ta strona została uwierzytelniona.
MIŁOŚĆ OJCZYZNY.


Ma być u nas sens jaki, ma być jedność jaka,
Każdy grywać chce rolę dobrego polaka,
Każden kocha ojczyznę, każden o niej gada,
Kaźden lepiej jej życzy od swego sąsiada,
Wszyscy zdolni do czynu, do ofiar gotowi,
Majątkiem, krwią i życiem chcą służyć krajowi;
Każden zna jego dzieje, i zna jego prawa,
Pilnuje ściśle granic króla Bolesława
Z jednej strony, a z drugiej ma zawsze gotowe
Dowody na zabory jeszcze Witołdowe;
Słowem, choć zbyt zajadle i niezgrabnie trocha,
Ale, nie ma co mówić, każden Polskę kocha.
Tymczasem proszę bliżej posłuchać każdego:
— Pan lubisz Koroniarzy? - Nie lubię... — Dlaczego?
— Bo to ślepe Mazury, rej im wodzić chce się,
A jak stare przysłowie dobrze o nich niesie,
Mądre tylko po szkodzie; gołe, gryzą rzepę
A piórkiem zęby kolą, — ślepe, panie, ślepe...
— Ale Wielkopolanie? — At, Wielkopolanie
Tak między nami mówiąc, czort wie co z nich panie,
Więcej już pachną Niemcem, niźli Słowianinem,
Gdzietam im, dobrodzieju, równać się z Litwinem..
— A Galicyanie? — Franty, nic jak tylko franty,
Galante golec każdy, puste eleganty;
Póki młody to osioł, jak stary to świnia,
Godni pod każdym względem sąsiedztwa Wołynia....
— Zatem i na Wołyniu? — Ostatnie łajdaki,
Odłużone po uszy, szachraje, pijaki,
Jarmarkowe szachraje, kręciele, karciarze