Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

Że do jakiegoś skryptu dopisał dwa zera...
— Doprawdy! a kapitan? — Co ja słyszę panie,
Pan o naszym jak widzę coś wie kapitanie?
O to panie facyata; prawda, że bogaty,
Ależ za to już dmie się za wszystkie magnaty,
A egoistaż, Chryste, niech wymrze świat cały,
Byle tylko u niego owce nie zdychały.
On, a jeszcze deputat, to gagatki panie,
A miej z nimi interes, na życie ci stanie.


∗             ∗

Toż samo o prezesie, o sędzim, majorze,
Nie lepiej o regencie, podsędku, doktorze,
I o panu Michale, i panu Ignacym
I o Pietrze, i Pawle, i o Bonifacym;
Słowem, że wysłuchawszy każdego z tych panów,
Dowiesz się, po rozbiorze wszystkich klas i stanów,
I wszystkich charakterów i wszyściutkich ludzi,
Że w Polsce, Wielkopolsce, na Litwie i Żmudzi,
Na Wołyniu, Podolu i na Ukrainie,
Jeden jest tylko człowiek, co istotnie słynie
Z rozumu i nauki, z cnót swych, z swego zdania,
Z wyższości wyobrażeń, oraz wychowania,
Z dojrzałego poglądu na sprawy krajowe,
Człowiek mający serce ogromne i głowę,
Człowiek rzadki, cudowny, dziwny, niewidziany,
Przy którym wszyscy inni są kpy i kapcany,
Człowiek którego uśmiech wart milionów kilko..
A tym wielkim człowiekiem jest.. jeden on tylko...
Tak że miłość ojczyzny w ostatecznej treści,
Znaczy miłość wszystkiego, co się tylko mieści
W nim samym, jego domu, dwóch składach, spiżarni,
W gumnie, spichrzu, oborze, chlewach i owczarni,
A nienawiść i wzgardę bez granic wszystkiego
Co nie jest nim, u niego, z niego, i dla niego;
Tak że pojąć nie można dla jakiej przyczyny
Pragnie zawsze Ojczyzny od Odry do Dźwiny,
Kiedy jego ojczyzna kończy się tymczasem
O dwanaście wiorst drogi pod sąsiada lasem,
Który, według krążącej na około wieści,
Jako już nie-Ojczyznę, kradnie co się zmieści.