Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/043

Ta strona została uwierzytelniona.

Że i Pyladowa gałka,
Padłaby na stronę jego,
Lecz broń Boże, gdyby obu
Jednakowe były cele.
Już zgody ani sposobu,
I przepadli przyjaciele!

Niechby oba do jednego
Posagu wzdychać zaczęli,
A Oresta szczęśliwego
Wybrało serce Anieli;
Pylad przeklnie tak ja sądzę,
I Oresta, i Anielę,
Bo gdzie idzie o pieniądze
Tam już giną przyjaciele.

Niechby wierszem, albo prozą,
Oba cokolwiek pisali,
Kastor z Poluksem, o zgrozo!
Jak psy by się ujadali;
Niechby Orestowa siadła
Przed Pyladową, w kościele...
Natychmiast kłótnia zajadła...
I przepadli przyjaciele.

A dziś pytam, kto cię łaje?
Kto cię męczy? — kto cię nudzi?
Kto pożycza, nie oddaje?
Czemś zawsze przykrem utrudzi?
Złą wieścią pierwszy zasmuci,
A wymaga Bóg wie, wiele!
Kto ci żonę bałamuci?
Nikt więcej, jak przyjaciele!

Z tego też wnieść się ośmielę,
Ztąd jasna prawda wynika,
Że najlepsi przyjaciele
Pomagają nam jak w ćwika;