Sen mię morzy, więc się kiwam,
Trąc biedne oczy zaspane!
Achu, achu, a to granie,
Klap, klap, klap, na fortepianie,
Achu, achu, na kanapie
Siedząc, zda się z dachu kapie!
I tak aż do siódmej zrana,
Tok zgnieciony, suknia zmięta,
Madzia na nic stańcowana,
A ja, gdyby z krzyża zdjęta!
Achu, achu, zgiełk się szerzy,
Madzia na podłodze leży,
Achu, achu, w kotylionie,
Zaplątała się w ogonie!
Podnosi się z swym danserem,
Ale także i z siniakiem,
Bodaj z takim kawalerem,
Tańczyć i na balu takim
Achu, achu, a korzyści
Żadnej zgoła oczywiście,
Achu, achu, prócz siniaka,
Bo kawaler dał drapaka!
Kończy się wreszcie zabawa,
Równie przyjemna jak krótka;
W przedpokoju więc rozprawa,
Gdzie futerko, gdzie narzutka?
Achu, achu, i spocone,
Pakujem się otulone,
Achu, achu, do karety
Z kaszlem i grypą niestety!
Madzia nadzwyczaj kontenta,
Z mazurowego dansera,
Ale, cierpliwości święta
Wolałabym epuzera:
Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/055
Ta strona została uwierzytelniona.