Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.
Ciocia Klara i ciocia Barbara.




Dwie ciotunie ładnej Zosi: stara panna Klara,
I wdowa po czterech mężach, sędzina Barbara.
Otrzymawszy list od Zosi pewnego wieczora,
O doszłych jej zaręczynach za pana Melchiora,
Przyklasnąwszy wykrzyknęły! Patrzajcie nowina!
O to Zula! — Ależ Zula! — Oto zuch dziewczyna
No Zula! — tak jedźmy do niej, rzecze panna Klara!
Jedźmy zaraz! w ślad dodaje sędzina Barbara.

Przyjechały — dawaj ściskać i całować czule,
Te najdroższą, tę najmilszą, tę jedyną Zulę.
— O, jakiż on? — a jakże on? — No cóż, czy bogaty?
— No gadajże — czy z wąsami — a wiele intraty?
— Jakto było? — skądże jemu? — w jakiej mieszka stronie,
— A czy koczem czy karetą? — a jakie ma konie?
Sto tchem jednym jej zapytań robi panna Klara,
Sto dwanaście w ślad dodaje sędzina Barbara.

Dowiedziały się wszystkiego — Blondyn, lat trzydzieście,
Folwark daje mu dzierżawy rubli tysiąc dwieście;
Drugi, w którym mieszkać będą, cały murowany.
Konie siwe, stangret Marcin — bardzo zakochany,
(Nie Marcin ale pan jego) — Meble mahoniowe,