Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

«Przyznaj, żeś nie myślał o tem,
«Że ktoś tak niedługo potem
«W jakichś lat zaledwie trzysta
«Rozumnie z niego skorzysta» —
— «Synu słońca, gwiazd i Nieba,
«Chciej przepatrzeć te wykazy,
«Które mówią, że sto razy
«Mamy więcej jak nam trzeba,
«Żeby w moment upatrzony,
«Rozterkami osłabionéj
«I głupszej od nas wyraźnie
«Europie sprawić łaźnię;
«Armat samych więcej mamy
«A przy nich ludzi i koni,
«Niźli oni ręcznej broni,
«I w skórę im pewnie damy.
«Gdyż według zdania Moltkiego
«Zbierze się stu na jednego,
«A tam gdzie taka przewaga
«Sam Pan Bóg zawsze pomaga» —
— «Dobrze! — teraz Mandarynie
«Skarbu, ile gotowizny
«Masz na usługi ojczyzny
«W danej chwili i godzinie...?
«Do wojny bowiem dukaty,
«Potrzebniejsze jak armaty,
«Według zdania Fryderyka
«Sławnego ich rozbójnika» —
— «Mam ich Cesarzu wspaniały
«Grubo, oto są wykazy
«Dowodzące, że sto razy
«Mamy więcej jak świat cały.
«Wszystkim więc ekonomistom
«I najlepszym finansistom
«Europy dowieść możem,
«Że zarznęli się swym nożem.
«Bo choć wciąż na nas patrzali
«Dosyć pogardliwem okiem,
«Wylezie im przecież bokiem,
«Opium, co nam przedawali;