Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

«I służyć będą do końca.
«Zatem, wielki Synu słońca,
«Możesz być całkiem spokojny
«O skutek następnej wojny:
«Massami się na nich zwalim
«Zalejem wszystko jak morze,
«I po niedługim oporze,
«Wszystko zmordujem i spalim.
«Ludzi, których nie zabijem
«Trzymać będziemy pod kijem
«Lub przerobim na żebraków
«Systemem . . . . . . . . «
— «Głupiś, kanclerzu mój wielki,
«Głupszyś od Europejczyka,
«Niegodnyś nazwy Chińczyka,
«Ani orderu pętelki,
«Który nosisz. Wiedz mój luby
«Że się mylisz w sposób gruby.
«Takim odzywać się tonem
«Może Hohenzolrn z Burbonem,
«Nie zaś mądry Cesarz Chiński,
«Co czytał, uczył się, gadał,
«Co naturę ludzką zbadał
«Jak asan język łaciński;
«I wie, że pięścią, kułakiem,
«Pałką, drągiem albo hakiem
«Przez ogień, cęgi i kleszcze,
«Nikt ludzi nie zjednał jeszcze;
«Że chcąc rządzić całym światem
«I dopełnić to praktycznie
«Trzeba z ludźmi politycznie,
«I nie kończąc jeszcze na tem,
«Tak uprzejmie, tak ponętnie,
«Tak ze wszech miar umiejętnie,
«Tak ostrożnie i tak zręcznie,
«A tak przedewszystkiem wdzięcznie,
«Żeby nie widzieli sami,
«Że są w niewolę oddani,
«Ale byli przekonani
«Że to oni rządzą nami....