Strona:Piotr Kropotkin-Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju.pdf/151

Ta strona została przepisana.

nym dniu roboczym, warto jednak byłoby przypomnieć dekret Ferdynanda I, odnoszący się do kopalni królewskiej i określający dzień górnika na 8 godzin „jak to zdawna było we zwyczaju“. Praca w sobotę po południu również była zakazana. Jansen powiada, że dłuższy dzień niż 8 godzin spotykany był bardzo rzadka, często natomiast spotykamy dzień krótszy. W Anglji, jak pisze Rogers, w wieku XV-ym pracowali robotnicy tylko 48 godzin na tydzień. Półświęto w sobotę, które uważane jest dzisiaj za zdobycz spółczesną, było w rzeczywistości starym zwyczajem średniowiecznym; był to czas kąpieli dla większej części gminy miejskiej, gdy jednocześnie środa po południu przeznaczona była na kąpiel dla czeladników. Nie istniały wprawdzie posiłki szkolne dla dzieci — prawdopodobnie z tego powodu, że nie było dzieci głodnych idących do szkoły — rozdawano jednak dzieciom rodziców niezamożnych pieniądze na kąpiel. Co się tyczy kongresów pracy, odbywały się one regularnie w średniowieczu. W niektórych częściach Niemiec rzemieślnicy tego samego rzemiosła, należący do rozmaitych gmin miejskich, co roku zbierali się razem w celu spólnego omówienia spraw swego rzemiosła, określenia lat trwania nauki, lat wędrówek, płac i t. p. W roku 1572 miasta hanzeatyckie uznały formalnie prawo rzemiosł do odbywania kongresów perjodycznych i do uchwalania na nich rezolucji dowolnych, byleby tylko nie sprzeciwiały się te rezolucje ustawom miejskim, odnoszącym się do jakości produktów. Tego rodzaju kongresy pracy, posiadające częściowo charakter międzynarodowy — jak sama Hanza — zwoływane były przez piekarzy, giserów, kowali, rymarzy, płatneży i t. d.
Organizacja cechowa wymagała zresztą zawsze ścisłej kontroli członków przez gildję i w tym celu wyznaczeni byli specjalni urzędnicy przysięgli. Znamienne jest jednak, że póki miasta cieszyły się pełną swobodą, nie było żadnych skarg na tych dozorców; i przeciwnie — gdy państwo jęło wkraczać do miasta, gdy jęło konfiskować własność cechów i burzyć ich niezależność, wprowadzając urządzenia biurokratyczne, skargi stały się wprost nieprzeliczone. Z drugiej strony olbrzymi postęp — urzeczywistniony we wszystkich dziedzinach życia za panowania średniowiecznego systemu gildyjnego, jest najlepszym dowodem, że system ten bynajmniej nie był przeszkodą dla inicjatywy indywi-