Strona:Piotr Kropotkin-Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju.pdf/190

Ta strona została przepisana.

wany jest przez władzę za pośrednika. Taką samą organizację znajdujemy w zakładach robót ciężkich dla skazańców.

W łączności ze spółdzielczością wspomnę także o stowarzyszeniach przyjacielskich, o tak licznych w Anglji klubach wiejskich, organizowanych w celu opłacania pomocy lekarskiej, o stowarzyszeniach pogrzebowych, posagowych i najrozmaitszych innych. We wszystkich tego rodzaju zrzeszeniach, pomimo panującej w nich ścisłej rachunkowości i rozróżniania pomiędzy „winien“ i „ma“ każdego członka, działa potężnie duch solidarności i pomocy wzajemnej. Poza tem jednak istnieją bardzo liczne zrzeszenia, oparte wprost na gotowości poświęcania dla dobra ogólnego — czasu, zdrowia, a niekiedy nawet i życia.
Doskonałym tego przykładem jest tak silnie rozwinięte w Anglji towarzystwo ratowania tonących, mające swe odpowiedniki również na kontynencie. Towarzystwo angielskie posiada obecnie wzdłuż brzegów angielskich przeszło 300 łódek ratowniczych, a posiadałoby ich dwa razy tyle, gdyby nie bieda rybaków, nie mogących zdobyć się na zakup łódek specjalnych. Członkami są ochotnicy, gotowi narażać się w celu ratowania ludzi zupełnie obcych; nie upływa ani jedna zimna bez zanotowania straty kilku z nich. I jeślibyśmy spytali którego bądź z tych ludzi, co pobudza ich do narażania życia nawet w tych wypadkach, kiedy prawie niema nadziei na uratowanie tonącego, ich odpowiedź niemal zawsze przypomina wypadek następujący.
— Straszliwa burza śnieżna rozhulała się nad kanałem i nad piaszczystem wybrzeżem z blizkości małej wioski Kent; fale wyrzuciły łódkę naładowaną pomarańczami. W tych płytkich wodach można było udać się na ratunek tylko w bardzo niewielkiej specjalnie zbudowanej łódce, wyjeżdżanie zaś taką łódką podczas wichru na morze było równoznaczne z narażeniem się na śmierć pewną. A jednak znaleźli się ochotnicy, którzy walczyli z wichrem w ciągu czterech godzin, pomimo tego, że łódka ich w tym czasie dwa razy przewróciła się. Jeden utonął, a dwaj drudzy zostali wyrzuceni na brzeg. Jednego z tych wyrzuconych, inteligentnego strażnika celnego, znaleziono nazajutrz w śniegu półmartwego. Kiedym go zapytał, co spowodowało ich do przedsięwzięcia kroku tak rozpaczliwego, odpowiedział: sam nie wiem, jak się to stało.