Strona:Piotr Nansen - Próba ogniowa.djvu/51

Ta strona została przepisana.

ży mu oczy otworzyć. Byłoby oburzającem, żeby dla takiej osoby marnował on najszczersze uczucia serca. Panu, jako jego przyjacielowi, nie powinno to być obojętnem.
— Oh... pani łaskawa... podobne sceny zwykle obojętnie obserwuję!... — Przy słowach tych roześmiał się serdecznie. — Przysporzyłbym mu tylko zgryzot, gdybym mu prawdę powiedział; po zatem pozbawiłbym się jego przyjaźni, gdyż, jak to już zaznaczyłem, on kocha swoją żonę. To znaczy, że każdy, kto o niej źle mówić będzie, stanie się w jego oczach zwykłym oszczercą. Niewiasty, łaskawa pani, są nadzwyczaj przebiegłe, one kłamią lepiej od mężczyzn. Walka między mężczyzną i kobietą jest stanowczo nierówną. Tego raz jeden doświadczyłem. Historja ta jest zarówno moralną, jak pikantną. Pragnie ją pani poznać?... A więc proszę siąść tam, w tym ciemnym kąciku; tam, w ciszy i spokoju może się pani rumienić dowoli w czasie opowiadania mego dramatu.
Zaczynam:
Razu jednego przepędzałem lato na wsi, wspólnie z moim przyjacielem i jego kochanką, panią Y. Mąż jej odwiedzał nas tylko w niedziele i święta, gdyż rozliczne interesa zatrzymywały go w mieście. Człowiek to tępy umysłowo, obojętny na wszystko, jeden z tych okazów, którzy zasługują na to, aby byli oszukiwani.
Mieszkaliśmy w pensjonacie, zamienionym ze starej, wielkopańskiej rezydencji, z olbrzymim parkiem i ogrodem.
Pensjonat ten był bardzo ożywiony; gości sporo, a powietrze — jak się wyrażają moderniści — przepojone było erotyzmem.
Przyjaciel mój i jego dama, nadawali odpowiedni ton całemu towarzystwu. Nie krępowali się niczem do tego stopnia, że kto nawet nie chciał,