Pojmowała, że czasem koniecznem bywa całować damy, pojmowała nawet mężczyzn którzy pragnęli jej usteczka wycałować, te usteczka tak ponętne, czerwone, wąziuteńkie... ale żeby całować... mężczyznę fe... to musi być coś tak niesmacznego, jak palenie fajki; a jakie to nieprzyjemne wie doskonale, bo nieraz próbowała zaciągnąć się z ojca fajeczki! Uf!... jakie to było obrzydliwe... jakie niesmaczne!... A przecież coś ją pociągało do fajeczki i rozstać się z nią nie mogła. Czyżby i całus podobną tajemniczą siłę posiadał?...
Dwa razy w życiu była w tem położeniu, że pewien pan prosił ją o całusa. Naturalnie, że go odpaliła!...
Trudna nawet rzecz do wiary, że ci zarozumialcy mężczyźni, są pewni, iż sprawiają kobiecie przyjemność, gdy się pozwolą wycałować!... Gdyby było inaczej, propozycji takiej by nie robili.
Jej proponował całusy dwukrotnie jeden tylko mężczyzna.
Gdy dobrze sobie uprzytomni, to był nawet jeden z tych, którego całusy w ostateczności nawet byłyby znośne.
Nazywał się Axel — dość ładne nazwisko — i był inżynierem. Egzaminy jego co prawda nie wypadły zbyt świetnie, ale przyczyną tego nie była głupota, tylko lenistwo, a to zmienia postać rzeczy.
Był wysoki, silny, pokaźny, a tańczył bajecznie. Na jego ramieniu leżało się tylko i pozwalało unosić!...
Miał ładne długie blond wąsy, krótko strzyżoną brodę i niebieskie śmiejące się oczy, które żadnej trwogi nie wzbudzały, choć nieraz na próżno trudził się przestraszyć niemi panie.
Minęło już pół roku, od czasu tej strasznej
pierwszej propozycji. Było to na balu, u pułkownika Hammersteda; przy stole siedział obok niej
Strona:Piotr Nansen - Próba ogniowa.djvu/6
Ta strona została przepisana.