Strona:Piotr Nansen - Próba ogniowa.djvu/61

Ta strona została przepisana.

więcej jej wierzyć, aniżeli mnie, zwłaszcza, że ja przyznaję się otwarcie do kłamstwa. Jeżeli ty starasz się mnie jeszcze usprawiedliwiać, widzę przecież wyraźnie, że to wynika z radości odkrycia prawdy. I woja ukochana przeszła zaszczytnie przez próbę ogniową, na którą ją sam wystawiłeś. Ja... łgałem i własnem kłamstwem pobity zostałem.
— Przyjaciel mój poszedł; nie zupełnie jednak pewny szczerości mych słów. — Dopiero po wznowionej z panią Y. rozmowie, upewnił się zupełnie o jej niewinności. — Od tej pory miłość zakochanych spotęgowała się. — Gruchali odtąd jak dwa gołąbki!...
Ja, okazałem się już zbyteczny, żenowałem ich.
Aby nie zwracać uwagi gości pensjonatu, pozornie zachowywaliśmy stosunek przyjazny. Ona tylko unikała mnie starannie; przy obiadach zaś zachowywaliśmy najkonieczniejsze formy towarzyskie.
Życie w tych warunkach na wsi, było nieznośne; postanowiłem więc usnąć się. — Trzeciego dnia, po zajściu powyższem, powiedziałem im: „Bywajcie zdrowi”!
Nie uwierzycie państwo, z jakiem zadowoleniem ten frazes przyjęli....
Opuszczając willę, spojrzałem raz jeszcze w gorę. — Stała w oknie, ukryta dyskretnie za firanką. Gdy wzrok nasz spotkał się, roześmiała się i na pożegnanie posłała mi ręką całusa.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Historja moja, tak, jakby ukończona, gdyż do niej to tylko dodać mogę, że w kilka lat po naszem rozstaniu, mój przyjaciel odszukał mnie i.... przeprosił.
Jego ukochana zerwała z nim przyjaźń i z całą otwartością — żeby nie miał żadnej wątpliwo-