nijny, bezpretensyonalny śpiew przy akompaniamencie rozbitych tonów starego fortepianu.
W kącie kanapy drzemał stary młynarz. Blade światło lampy oświecało słodkie jego oblicze.
Co się też obecnie dzieje na wielkim świecie? Gdyby wybuchła wojna, lub jakiś nastąpił przewrót, echaby i do mnie doszły. Teraz, gdy bez gazet spokojny pędzę żywot, wydaje mi się, że na świecie nic nie zachodzi ważnego. Na wielkomiejskim rynku te same krążą wiadomości, złożone ze zwykłej liczby zawiadomień zaręczynowych i skandali. Ta sama zwyczajna polityczna zupa bez smaku mięsa. Te same pogłoski o rozpoczynającym się sezonie teatralnym, ogłoszenia księgarskie o nowych wydawnictwach, z których trzy czwarte zaraz po ukazaniu się zapomnianemi zostaną dlatego, iż poruszają w nich wszystko, prócz kwestyi, najwięcej interesujących czytelnika i autora, lub dlatego, że autor nic nie ma do powiedzenia.
Te i tym podobne myśli wstrzymują mnie od napisania książki o starem mieście. Jednego dnia wydaje mi się przedmiot za błahym i obawiam się, że czytelnicy pogardzą książką, mówiąc: cóż to nas obchodzić może? Nazajutrz budzę się pod wpływem