Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

Zwolniliśmy kroku — pod nami leży fiord i miasto. „Albo“, dodała, „pisz pan, jak pisać może mieszkaniec Wiatrakowej góry“.




XVII.
23 sierpnia.

Małgosia nie zna starego miasta. Prosiłem, aby je pokazać sobie pozwoliła. Chcę, by je pokochała, jak ja je kocham. Ponieważ czuła, że mi tem sprawia przyjemność, zgodziła się z chęcią. Zajmuje ją wszystko, co tłómaczę i pokazuję a szczególniej bawi niewyczerpany zapał cicerona.
Zwiedziliśmy dzisiaj stary zamek, leżący nad fiordem. Obecnie mieszka w nim naczelnik. Gmach jest szary, długi, dwupiętrowy, do śpichrza podobny — z mnóstwem malutkich okienek. Kilka rzędem stojących topoli, warta, przechadzająca się tam i napowrót, w czerwone przybrana płaszcze, jedynym znakiem, wyróżniającym zamek od innych domów. Pałac nie wydaje się ani starym, ani godnym uwagi. Pozostały jeszcze ślady dawnych czasów, kiedy zamek zamieszkiwali królewscy lennicy.
Zapadał zmrok, gdym wstępował z Małgosią przez ciemny, głęboki portyk do wielkiego czworograniastego podwórza, otoczonego nizkiemi, białemi drzewami. Między kamieniami wyrosła bujna trawa a wzdłuż ściany stoją szlachetne kuliste lipy. U nóg tychże płynie ściek, głębokością przypomina-