Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.

wysadzono ciężkie żelazne podwoje. Wtedy straszny przedstawił się widok: u drzwi leżały nienaruszone trupy przyjaciół Klausa Bryde. Po długiem szamotaniu się padli uduszeni. Dalej kilka trupów z widocznemi śladami uduszenia, W pośrodku lennik, młoda kobieta, Klaus i kilka innych, strasznie zeszpeconych trupów. Później opowiadano, że rybak, będący na połowie węgorzy, słyszał wyraźne odgłosy broni.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Zaszło słońce. Szary zmrok otulił swym płaszczem ciche zamkowe podwórze. Wtem, odezwało się przytłumione pluskanie wody. Małgosia oparła się na mem ramieniu: „Co to?“ — spytała. „Spojrzyj sama“, odpowiedziałem, wskazując na most.
Nadeszła godzina starych zamkowych szczurów, wszystkie podążają w stronę fiordu. „Patrz, pani, pływają i przyciągają ku sobie deskę. Siedź spokojnie, nie bój się, wędrując po utartej drodze, do nas nie dojdą. Cała karawana szuka znanego przejścia. Pilnują, by nikt nie przerwał tajemniczego spokoju w ponurym cieniu podania“. „Cóż mają wspólnego szczury z potajemnem wejściem?“ pytała Małgosia. „Zbliż się, pani a usłyszysz.“ Zaprowadziłem ją do otworu piwnicznego w rogu podwórza. Ujrzeliśmy kilka ciemnych, grubych sklepień — wionęło na nas zimne, stęchłe, grobowe powietrze.
Opowiadam: „Nie zejdziemy, ponieważ o tej godzinie byłoby to lekkomyślnością. W zeszłem stuleciu odnaleziono przejście, które, zdaniem nie-