Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

nie pojmuję młodych kobiet z nowomodnych książek. Nie — oburzam się! Przeczuwa się bojaźń przed dziećmi, jakoby tamującemi szczęście. I nie dość na tem, jęczą, narzekają na okrucieństwo natury, w bólach rodzić każącej. Jakgdyby nie odbierały tysiącznej nagrody w dziecięciu — za największe męczarnie. I wogóle, czyżby macierzyństwo miało jakieś znaczenie, gdyby nie było okupywane cierpieniem? Początkowo myślałam: To mężczyźni tak piszą, pełni męzkiego współczucia dla rzeczy, których nie znają. Później czytałam w tej kwestyi pisane dzieła przez niewiasty, walczące za sprawę kobiet. Te kobiety pisarki, często matki i żony, czują się tem dotknięte, że kobieta zajmować się musi domowemi sprawami, odciągającemi od udziału w szerszem życiu. Nie rozumiem tych kobiet: gniewają mnie, widzę je przed sobą z pełnemi oburzenia twarzami. Choruję, czytając tego rodzaju książki. Doznaję uczucia, jakoby wobec mnie małe mordowano dzieci“.
....Po małej pauzie dodała: „Widzi pan, moje wczesne osierocenie przyczyniło się do tego stanu — pragnienie miłości i ciepła macierzyńskiego, którego nigdy nie doznałam, spotęgowało we mnie pragnienie udzielania tegoż. Ja która nie przypominam sobie uścisku matki, jako mała dziewczynka ściskałam i całowałam mniejsze od siebie dzieci“.
Tak mówiła sierota do sieroty.
Podczas, kiedym wpatrywał się w bujnie rozwinięte kształty, przysłuchiwał odważnemu, dumne-