dra Poziemskiego, samobójstwo Koreckiego, wdzieranie się grenadyerów na szczyt górski (w »Żołnierzu tułaczu«), wywierają wstrząsające wrażenie nie nagromadzeniem szczegółów przerażających, ale właśnie potęgą psychicznego odczucia, które ogarnia duszę w najskrytszych jej tajniach. Styl Żeromskiego staje się wtedy kryształowo jasny, przejrzysty, nabiera zarazem hartu, twardości i mocy dyamentu: rozcina wszystko, a nie zostawia śladu po swem cięciu.
Plastyka u Żeromskiego nigdy nie jest bezduszna: opis przy całej wyrazistości cielesnej jest zawsze najściślej zespolony z wrażeniem psychicznem. I dlatego u Żeromskiego obrazy najpotworniejszych wprost objawów cielesnych (np. opis przebiegu nosacizny w »Promieniu«), nie rażą brutalnością i nie budzą wstrętu. Zamiast odrazy, wywołuje on tylko przejmującą grozę. W technice opisowej Żeromskiego nie ma ani śladu »naturalizmu« jest to raczej, jeśli trzeba terminu — »nad-realizm«.
A jednak mimo nieporównanego stylu, mimo przepysznych opisów odczutych, przepojonych, już zda się jakimś duchowym wprost wdziękiem, mimo postaci dziwnych a rzeczywistych, wyolbrzymionych skondensowaną, milczącą potęgą cierpienia, nie te opisy i nie te postacie narzucają się naszej świadomości, skoro odłożywszy książkę na chwilę, pogrążymy się w zadumie. Natomiast występuje przed nami dobitnie ukryta treść zdarzeń, oderwane zagadnienie moralne. Dla Żeromskiego cały świat zewnętrzny jest tylko długim szeregiem problematów etycznych. Szukając jak każdy duch potężny,
Strona:Pisarze polscy.djvu/011
Ta strona została uwierzytelniona.