Strona:Pisarze polscy.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

nieczność. Obowiązek ten nie daje w zamian nic, nawet pewności, że był święty i sprawiedliwy. Kruszy wszystkie więzy, łamie zapory i za sobą pozostawia ruiny. Nie zna on przebaczenia i litości. Strzeże praw moralnych z tą samą bezwzględną srogością, z jaką siły przyrody czuwają nad wykonaniem praw fizycznych. Nie dopuszcza wahania, ale i nie rokuje nadziei. Jego wyznawcy idą przez życie z obłąkanym prawie wzrokiem, jakby opętani potężnem zaklęciem, nie pytając już nawet o cel swej drogi. Młody uczony wraca do kraju, do ojca, który go kocha nad życie i dowiaduje się, że ojciec ten przez lata obcinał robotnikom zarobki, aby go na obczyźnie utrzymać. Bezmyślnie, bezlitośnie porzuca znów ojca, aby prędzej dochodami swemi spłacić dług dlań zaciągnięty. Młoda, piękna kobieta, żona nieuleczalnego waryata, spotyka w wagonie człowieka, o którym wie, że ją ubóstwia, i czując na sobie jego gorący wzrok, tłumi wszystkie porywy życia, rozsypuje u nóg swych wiązankę kwiatów i szepce smutnemi usty: nie można, nie można. Wśród jesiennego wichru i słoty, ścigany zewsząd przez wroga człowiek wie, że walka jest bezowocną, że śmierć nań czyha — ale idzie naprzód z uporem rozpaczy. »Człowiek bezdomny« odtrąca od siebie kochaną i wierną kobietę, pchany nieświadomą, prawie niemotywowaną koniecznością ofiary, właściwie może tylko swobody cierpienia.
Obowiązek, tak jak go pojmuje Żeromski, nie ma w sobie nic chrześciańskiego. Tak jak u stoików, nie poszukuje dla siebie zewnętrznej sankcyi, ale opiera się na sobie samym, na poczuciu go-