Strona:Pisarze polscy.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.
takiem lub innem, że ta lub owa niedola stanęła na drodze, że szczęście jakieś stopiło się jak mgła, lecz dlatego, że jest życiem, jest czemś niedokończonem, co się zaczyna niewiadomo jak i gdzie, przemija i urywa niespodzianie a koniecznie, że jest czemś tak lekkiem, iż skoro przejrzeć je bystro, wydaje się próżnią i niczem. Smutnym jest zarówno ból, jak i radość. Smutek jest tą wieczną, nieskończoną atmosferą życia, w której, jak w powietrzu ziemskiem, lęgnąć się mogą chmury i świty słoneczne, a przecież powietrza samego nie rozproszą nigdy. Podobnie i ze smutkiem: nic ze świadomości wypłoszyć go nie zdoła, bo on jest jej treścią i istotą najgłębszą, jest wrażeniem, które ona sama na siebie wywiera zawsze, bez względu na to, co w niej się odbija. Słowacki, najczulszy z poetów naszych, wołał niegdyś na morzu wielkiem ku Bogu »Smutno mi« i skarżył się na samotność swą, na opuszczenie i tułactwo, na śmierć nieubłaganą, na nicość swoją w obliczu Stwórcy. Jakże ten człowiek nie wiedział nawet, czem jest smutek — i jak był szczęśliwy! Miał co i przed kim się żalić — my zaś... Wiara nasza nie stargała się nawet, lecz wytarła i spełzła, jak sukno liche na grzbiecie wyrobnika. Razem z pojęciem bóstwa uleciała z duszy wszelka myśl prawdziwie wzniosła i wielka. Jak w izbie, skąd gospodarz się wyprowadził, rozmnaża się robactwo i wypełza, tak w duszach zagnieździł się zabobon. Pobudował w nas kościoły