Tęsknota... wielka tęsknota za szczęściem ludzkiem, za słodyczą jasnego błękitu, za ciepłem tchnieniem wiosny, za uśmiechem i pieszczotą kobiety, za pocałunkiem i rozmową tą, na którą czeka się lata. I większa jeszcze tęsknota za pięknem, za odwiecznym szumem morza za świstem wichru, co się po turniach przechadza, i za srebrną pajęczyną mgieł, wiszących nad jeziorem, i za słońcem, które zalewa Sorrento, i za marmurową krągłością kształtów ubóstwianych. I od wszystkich tęsknot większa jeszcze nad wszystkiem rozpięta melancholia, przejmująca duszę nawskroś, zuchwała, której nie spłoszy cyniczny wykrzyk, bo choć z ust się zerwie, nie znajdzie echa w głębi — melancholia, która wybiega na szare pola i na rozstajnych drogach siadłszy, nad głową załamuje ręce i klnie swą dolę tułacza i samotną — lub wlecze się po ulicach miasta i stanąwszy nad warsztatem rzemieślnika, szepce doń przyjaźnie:
Tę kulę co mi przeznaczona,
Lej, rusznikarzu, nie leniwo..
Ale Życie-rusznikarz nie spieszy się wcale, i zwykle śmierć wyprzedza go w pracy. A że i tej nie brak zajęcia, aby podołać milionom, które rzu-