uczucia, lecz pozostaje w sferze nieprzystępnego wybuchom rozumowania. W tym względzie niesłychanie charakterystyczny jest np. »Dies irae«, gdzie ani jedno słowo nie zaznacza nawet węzłów współczucia między poetą a temi rzeszami zmartwychpowstałych, którzy ciągną na sąd ostateczny, nie by być sądzonemi, lecz by za krzywdy swe i ból — sądzić. Zagadnienia filozoficzne nie ogarniają całej duszy Żuławskiego, nie są one potrzebą tego uczucia, żądzą jego wiary, lecz raczej przedmiotem jego dociekania. Przy niezaprzeczonej piękności i potężnym poetyckim polocie wydają się za chłodne i nieraz, zdaje mi się, chciałbym, by poeta mniej o nich myślał — lecz więcej nad niemi cierpiał. Żuławski był przyjacielem Przybyszewskiego; dedykując mu największy i najsamodzielniejszy swój poemat filozoficzny »Lotos«, pisze w przedmowie: »widzę, że zaczerpnęliśmy z jednego źródła duszy«... a potem »tęsknimy, tęsknimy bez końca za tym nierzeczywistym światem, który od wszystkich rzeczywistych — rzeczywistszy« i znów »zeszliśmy się, bo ten sam wiatr niebieski dął z tyłu w szaty nasze i ta sama gwiazda betlejemska wiodła kroki nasze«. Nie wiem, czy Żuławski napisałby jeszcze dziś te słowa, ale jakbądź stwierdził w nich powszechną prawdę, iż twórcy sami najgorzej istotne swe drogi i swą wartość cenią. Istotnie, gdyby szukać antytez, przeciwstawień, to właśnie może Przybyszewski mógłby stanąć jako odwrotny biegun tej myśli poetyckiej, która objawia się w Żuławskim. Filozofia Przybyszewskiego, jeśli można o niej w ogóle
Strona:Pisarze polscy.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.