Strona:Pisarze polscy.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

sle logicznem rozumowaniu poetyckiem, którem się drugi z wymienionych poematów kończy. Takiem »Credo« niezmiennem, jednolitem w całej dotychczasowej twórczości, doprowadzającem do pozytywnej, panteistycznej wiary — »jestem panteista trochę i romantyk« było motto na »Intermezzo« Żuławskiego — żaden z dzisiejszych poetów nie mógłby się poszczycić. Ale właśnie dla tej niezmienności swej poezya Żuławskiego błyszczy światłem, lecz nie mieni się barwami; jest w swej potędze nieruchoma, nie ma wdzięku drżenia.
Ilekroć barwa, drżenie, wahanie serca, nie zaś kategoryczna pewność myśli rozstrzygać mają o pięknie artystycznego utworu, wtedy poezya Żuławskiego traci nad nami swe moce. Do bogatego skarbca subtelnej liryki dzisiejszej Żuławski nie dorzucił klejnotów: brak w jego natchnieniu wrażliwości odczucia, brak mu tonów dla tych najczulszych dźwięków, które mogą zerwać się z serca. Co prawda, nadużywano tych dźwięków tak, powtarzano je tylekrotnie i mało udolnie, że czasem nie słysząc ich u Żuławskiego, jesteśmy mu za to wdzięczni. Jest natomiast w jego liryce niedzisiejszy prawie silny nerw moralny, szerokie tchnienie może nieco płytkiego, ale szlachetnego idealizmu. I nic dziwnego: poeta, który twórczość dociekającej swej myśli potrafił zebrać w pewien systemat, zestrzelić w zasadnicze silnie wyznawane prawdy, nie wiodące do ciągłej niepewności i zwątpienia, musiał i w swych uczuciach dążyć do skupienia ich koło pewnych stałych postulatów lub chociażby skłonności etycznych. Tą niezmienną