Czarowi, który roztacza poezya Staffa, na imię jest wdzięk. Nie brak w poezyi naszej tonów pełniejszych, głębszych, jaskrawszych, więcej wstrząsających — ale niema w tej chwili wdzięczniejszych, czulszych, czystszych i szlachetniejszych. Jego natchnienie to jakby przejrzysta jasność krynicy, która może się wzburzyć i zapienić, ale niezdolna jest zmętnieć. Każdy dreszcz życia układa się w piękną i wytworną linię, każdy wiersz przyobleka się w dźwięczne, pogodne, melodyjne rytmy. W mowie niema sztuczek rymotwórczych, niema językowych łamańców i dziwactw — jest tylko wielka mistrzów prostota, która z każdego rymu i rytmu należny wydobywa dźwięk i daje to wielkie, właściwe, jedyne wrażenie; w duszy niema pozy, niema pracowitego szukania chmur i nędz, — jest młodzieńcza istotna, choć pełna wstydu szczerość. Nie byłaby szczerą, gdyby nie była przedewszystkiem refleksyjną. Ale refleksyjność poezyi Staffa różni się zasadniczo od tej, która tak do szpiku zmąciła twórczość naszą dzisiejszą. Gdy ta z istoty swej jest amoralną i ma charakter objektywnej świadomości, która pozornie zrozpaczona nie bez uśmiechu próżności powta-
Strona:Pisarze polscy.djvu/128
Ta strona została uwierzytelniona.