tości — nawet tam, gdzie stara się naśladować mistrza naszej plastyki poetyckiej — Tetmajera.
Współczujący raczej niż uczuciowy charakter twórczości, niesłychana, a tak rzadka zdolność uszlachetniania każdego tematu, którego się dotknie, poczucie miary, harmonii, taktu, wdzięku, pogodny, błękitny czar, przypominający najpiękniejsze utwory Rossetiego, — wszystko to zestrzeliło się najdobitniej w arcydziele Staffa »Pieśni o oczach«. Równie harmonijnego utworu współczesna nasza literatura nie posiada. Jestto stanowczo najpiękniejszy i najczystszy hymn na cześć kobiecości, jaki kiedykolwiek mógł powstać w duszy poety. I gdy o nim wspomnieć, czuje się, że Piękno mogłoby się do tego artysty zwrócić z temi samemi słowy, które on kładzie mu w usta w swej »Pieśni«
...Z każdą nową duszą ludzką, piękną, wzniosłą,
Jam bogatsze. Dzięk niosę! Me królestwo wzrosło.