Strona:Pisarze polscy.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.

wkoło siebie, nie stara się go wykrzesać własną mocą twórczą.
I dlatego lękam się, że kiedyś odczuje sam pustkę, brak i tęsknotę ogromną. Ten sam wichr, który biczem cielesnego głodu wypędza jego współbraci po dalekie węgierskie, niemieckie, czy amerykańskie złoto, i jego duchowem łaknieniem podważy z rodzinnej pustelni i od progów, opromienionych wdziękiem dzieciństwa, odrzuci. Wtedy przyda mu się ta moc, którą sobie za godło obrał, by zlecieć inne światy i przejrzeć dusze, jakich nie poznał dotąd. A jeśli wtedy, wróciwszy pod zasępione czoło Turbacza, nie znajdzie nawet swego osiedla, to będzie mógł zacząć nową budowę z wiarą, że to, co wznosi, będzie niezniszczalne.