ustępów naszej literatury dramatycznej. Malowidło drobnego żydowskiego świata nie jest nigdy celem jego sztuki; momenty charakterystyczne mają li tylko wartość epizodów i są raczej ustępstwem autora na rzecz upodobań publiczności, dla której dzieło swoje przeznaczał. Ale osią dramatu, nie ginącą pod narzuconemi szmatami zewnętrznych efektów jest zawsze owa odwieczna walka dobra i zła, prawdy i fałszu, nieskrępowanej chęci życia — i przymusu, którym autorytet i tradycya każdy krok na wszelkich stopniach życia oplata. Konflikt u Feldmana nie jest nigdy wywołany starciem się osobistych, nieodpowiedzialnych etycznie namiętności: jego węzeł dramatyczny polega zawsze na tej walce dwóch wrogich pierwiastków moralnych. Walczą nie jednostki, ale w jednostkach upostaciowane kierunki etyczne. I dlatego ile dramat Feldmana traci może na różnostronności charakterów, tyle zyskuje na sile samego starcia, na doniosłości walki, która się przed oczami widza roztacza. Ciężkie dziedzictwo ludu, który żelaznymi węzłami swej etyki związał kulturę ludów europejskich, nie da się z duszy Feldmana odtrącić. Obojętna moralnie obserwacya psychologiczna nie jest jego dziedziną. On musi coś zwalczać, czegoś bronić, do czegoś się rozpłomieniać. Jego dramat nie mówi do nas: tak ludzie czują, kochają, lecz: tak macie czuć i kochać. Ze słów artysty odsłania się twarz mówcy i kaznodziei.
Strona:Pisarze polscy.djvu/146
Ta strona została uwierzytelniona.