stko, co Kisielewski dotąd stworzył, nosi cechę obrony własnej: zdobytej swobody nie użył jeszcze. Kisielewski dał wielką karykaturę życia: świat dusz pogiętych w groteskowe kształty, stosunków potwornych drobnością swą i dysharmonią. Mówię: świat, — gdyż dramat »W sieci« jest rzeczywiście skończonym w sobie kosmosem; pod względem artystycznym — tak, jak był napisany, nie tak, jak był grany — zbudowany jest wprost po mistrzowsku. W tym świecie jedna obowiązuje wszechpotężna zasada: nazwałbym ją zasadą powszechnej nędzy dusz. Sieć lekka i niegroźna — a jednak tak opętuje zewsząd, tak oplata, że dławi się w niej i Julka, przykuta do obcego jej męża, i Boreński, któremu sława nie przyniosła szczęścia i nie uchroniła od suchot, i Serba, i stara matka Chomińska, wypędzona przez córkę i... wszystkich ogarnia błotne trzęsawisko, wszelką jasność zasłania i wciąga — na duszy zatracenie wieczne. Ani jedna wola nie ośmieliła jej się oprzeć. Więc autor, który był w tem trzęsawisku i wyrwał się zeń — dla postaci swych ma tylko uśmiech i pogardę. Pogardę za ich półuczciwość, za ich beznamiętność.
A jednak, ten świat cudaczny, nierozumny, bezsilny — w złem i dobrem, gdzie na każdym kroku słychać, zda się, bezlitośny, szyderczy chichot poety — ten świat jest tak łudząco do rzeczywistego podobny, tak prawdziwy, tak żywy, iż chciano w nim widzieć prawie fotografię, a Kisielewskiego za mistrza w reprodukcyi, w obserwacyi okrzyknięto. Podnoszono podobieństwo talentu jego do
Strona:Pisarze polscy.djvu/161
Ta strona została uwierzytelniona.