Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/228

Ta strona została uwierzytelniona.

cynglu. On wcale nie chciał Drahomira zabić. Sześć kroków, taka blizka meta. Oh! to okropnie patrzyć na cudzą śmierć! — naprawdę wolałbym sam zginąć. Strzelali na komendę: raz! dwa! trzy! słyszymy strzał, ale jeden. Lecimy, Pretwic postąpił dwa kroki i ukląkł, chciał mówić: krew rzuciła mu się ustami; potém wziął pistolet i strzelił w bok. Myśmy już stali wkoło, a on powiada do Drahomira: „Łaskęś mi zrobił, dziękuję. To życie do ciebie należało, boś je uratował. Przebacz — powiada — bracie!” powtórzył jeszcze raz: „Daj rękę” i zaczął konać.... (obciera chustką pot z czoła). Drahomir rzucił mu się na piersi.... O, doktorze! doprawdy to okropne. Biédna panna Stella! co się z nią stanie teraz?

Józwowicz.

Cicho! na miłość boską, przy niéj ani słowa! Ona chora.

Jan.

Będę milczał.

Józwowicz.

Opanuj pan wzruszenie.

Jan.

Kiedy nie mogę nóg opanować, bo się podemną trzęsą.


SCENA VII.
Ciż — Książę wsparty na ramieniu Stelli i pani Czeska.
Książę.

Myślałem, że tu i Pretwic jest z wami. Józwowicz, gdzie jest Pretwic?