Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/270

Ta strona została uwierzytelniona.

„Najukochańszy Bartku, pisała, przed ołtarzem świętym mi poślubiony! Ażeby cię Bóg pokarał. Tyś sam kiep poganinie, kiedy naród katolicki na współkę z kasztanami mordujesz. To nie rozumiesz, że kasztany są lutry, a ty katolik im pomagasz. Chce ci się wojny, wałkoniu, bo możesz nic nie robić, jeno się bić, pić i innych poniewierać i nie pościć i kościoły palić. A bodaj ciebie w piekle za to palili, że się jeszcze tém chwalisz i ni na starych, ni na dzieci nie masz wyrozumienia. Pamiętaj, baranie na to, co w świętéj wierze jest pisane złotemi literami od początku świata do dnia sądu ostatecznego dla polskiego narodu, w którym dniu Bóg najwyższy nie będzie miał dla takich capów wyrozumienia i pohamuj się, Turku jeden, żebym ci tego twojego łba nie rozbiła. Pięć talarów ci posyłam, choć mi tu biéda, bo sobie rady dać nie mogę i gospodarstwo się marnuje. Ściskam cię najukochańszy Bartku.     Magda.
Morały w liście tym zawarte, małe na Bartku zrobiły wrażenie: „Baba służby nie rozumié, myślał sobie, a wtrąca się.” I wojował po staremu. Odznaczał się w każdéj niemal bitwie, tak, że w końcu padły nań oczy jeszcze od Steinmecowych dostojniejsze. Nakoniec gdy zniszczone pułki poznańskie odesłano w głąb Niemiec, on za radą podoficera podał „reklamacyą” i został. Skutkiem tego znalazł się pod Paryżem.
Listy jego pełne były teraz lekceważenia dla Francuzów. „W każdéj bitwie tak ci ździerają jak zajęce,” pisał do Magdy. I pisał prawdę! Ale oblężenie niezbyt przypadło mu do smaku. Pod Paryżem trzeba było leżeć po całych dniach w podkopach i słuchać huku dział,