poprzedziła go już w Pognębinie, gdyż niektórzy żołnierze innych kompanii tego samego pułku, wróciwszy wcześniej, opowiadali jego przewagi pod Gravelotte i Sedanem. Obecnie, gdy się wieść rozeszła, że zwycięzca jest w karczmie, wszyscy dawni towarzysze pośpieszyli go zobaczyć.
Siedzi więc nasz Bartek za stołem, niktby go teraz nie poznał. On, taki dawniej potulny, bije oto pięścią w stół, puszy się jak indyk i gulgoce jak indyk.
— A pamiętacie, chłopcy, jakem tedy Francuzów sprał: co powiedział Steinmec?
— Co nie mamy pamiętać!
— Gadali za Francuzami, straszyli, a to jest mdły naród, was? Ony sałatę jedzą jak zające, to i umykają jak zające. A piwa to ci nie piją, ino dycht wino.
— Juści.
— Jakeśma palili jaką wieś, to ony ręce składały i zaraz krzyczały: pitie! pitie! to niby znaczy, że dadzą picie, że im co ino daj spokój. Aleśma nie zważali.
— To to można zrozumieć, jak ony szwargoczą? — spytał młody parobczak.
— Ty nie rozumiesz, boś głupi, a ja rozumiem. Done di pę, rozumiesz?
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/078
Ta strona została uwierzytelniona.