— Cóż ty z Maciejem będziesz się spierał?... Cóż ty?...
— Co mi ta Maciej! Ja nie z takimi gadałem, rozumita! Chłopcy! czy nie gadałem ze Steinmecem? was? A kiej Maciej zmyśla, to zmyśla. Tera nam będzie lepiej.
Maciej popatrzał chwile na zwycięzcę.
— Oj, ty głupi! — rzekł.
Bartek uderzył pięścią w stół, aż podskoczyły wszystkie kieliszki i kufle.
— Still der Kerl da! Hau, Stroh!...
— Cicho, nie wrzeszcz! Spytaj się, głupi, jegomości, albo i pana.
— Albo jegomość na wojnie był? albo pan był? A ja byłem. Nie wierzta chłopcy. Tera ci nas zaczną szanować. Kto batalię wygrał? Myśma wygrali. Ja wygrałem. Tera o co ci poproszę, to dadzą. Bym chciał dziedzicem we Francyi ostać, to ostanę. Rząd dobrze wie, kto najlepiej prał Francuzów. A nasze pułki były najlepsze. Tak pisało w rozkazach. Tera Polaki górą — rozumieta?
Kierz machnął ręką, wstał i poszedł. Bartek i na polu politycznem odniósł zwycięstwo. Młodzi, którzy z nim zostali, patrzali teraz w niego jak w tęczę. On mówił:
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/080
Ta strona została uwierzytelniona.