dzić go własnym podpisem, podpisał. Magda w tym celu umyślnie chodziła do niego do «karceresu». Zwycięzca bardzo był pognębiony, przybity i chory. Chciał on jeszcze pisać skargę i przedstawić swoje krzywdy, ale skargi nie przyjęto. Artykuły Posener Zeitung nader nieprzychylnie usposobiły dla niego opinię sfer rządowych. Czyż bowiem władze owe nie powinny były rozciągnąć opieki nad spokojną ludnością niemiecką, «która w ostatniej wojnie tyle złożyła dowodów miłości dla ojczyzny i poświęcenia?» Słusznie więc odrzucono skargę Bartka. Ale nie dziw, że go to pognębiło ostatecznie.
— Już my teraz przepadniemy z kretesem — rzekł do żony.
— Z kretesem — powtórzyła.
Bartek począł namyślać się nad czemś usilnie.
— Krzywda mi się dzieje okrutna — rzekł.
— Chłopca Boege prześladuje — mówiła Magda. — Chodziłam go prosić, jeszcze mi nawymyślał. Oj! teraz w Pognębinie Niemcy górą. Ony się teraz nikogo nie boją.
— Pewno, że ony najmocniejsze — rzekł smutno Bartek.
— Jać prosta jestem kobieta, ale to ci powiem: mocniejszy jest Bóg.
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.